|
| Wnętrze warowni | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Wnętrze warowni Wto Lip 19, 2016 12:42 pm | |
| Wnętrza warowni nie przejawiają przesadnego przepychu. Większość ścian jest drewnianych, gdzieniegdzie pokrytych tajemniczymi runami, czy innymi wzorami. Podłogi obite są również drewnem, na którym leżą stare dywany. W oknach nie ma szyb, mimo to powietrze zdaje się suche i ciepłe. Cały wystrój, od pokojów gościnnych, przez koszary, po kuchnie i kwatery służby wydaje się składać z przypadkowych przedmiotów rozmieszczonych w przypadkowych miejscach. Na ozdobne, średniowieczne zbroje, nałożony został stary cylinder, między porożami i skórami zwierząt wisi pamiątka z pobytu na Hawajach, a na wspólnym stole w jadalni stoi dumnie komplet kulek Newtona poprzeplatanych sznurkami. Jest też wiele przedmiotów, których przeznaczenia trudno nawet zgadywać. Widocznie gospodarz bardzo przywiązuje się do drobiazgów. Pomimo swojej wielkości wnętrze warowni zieje pustkami. Za dnia większość osób, poza kilkoma patrolującymi strażnikami jest zajęta swoimi sprawami poza jej murami. Zmienia się to jedynie gdy załoga całego fortu zbiera się do wieczornego posiłku, który zgodnie z tradycją odbywa się wspólnie w głównej sieni twierdzy. W paleniskach często płonie ogień, bo drewna nigdy nie brakuje, a noce w leśnej puszczy potrafią być zimne. Nikogo nie dziwi przez to widok zwierząt, które czasem przychodzą do twierdzy w poszukiwaniu ciepła, czy przekąsek. Są to głównie ptaki, ale zimą bywają to też inne istoty. Nieoficjalną maskotką warowni został szop imieniem Merlin, który zaskarbił sobie serca większości mieszkańców grodu. |
| | | Silk
Liczba postów : 76 Data dołączenia : 08/06/2018
| Temat: Re: Wnętrze warowni Czw Mar 04, 2021 8:23 am | |
| Cindy nie znała się na fortecach, grodach, twierdzach czy warowniach, dlatego też nie potrafiła stwierdzić, czy ta do której właśnie dotarli, uchodzi za małą czy dużą, lepiej lub gorzej ufortyfikowaną, wiekową czy zbudowaną stosunkowo niedawno, a w konsekwencji zwyczajną lub może w jakiś sposób niezwykłą? Z pewnością siedziba Lveliasa różniła się znacznie od znanych Silk wizerunków średniowiecznych zamków, jednak to akurat łatwo dało się wyjaśnić faktem, iż dawni władcy raczej nie musieli zaprzątać sobie głowy atakiem wrogich wojsk, dosiadających pegazów. Inna prawidłowość pozostawała za to niezmienna. Nawet nieobeznana z historią, panna Moon pojmowała, że jeśli ktoś czuje potrzebę mieszkania w budowli ochronnej, to znaczy że jest coś czego się obawia. Wystawiane straże zdawały się tylko potwierdzać teorię, że warownia wciąż pełni swoje pierwotne funkcje, nie będąc jedynie kaprysem architektonicznym jakiegoś lokalnego celebryty. Pozostawało tylko pytanie „czego się tu bano”? Czy też raczej kogo, bo pod to pierwsze stażystka śmiało mogła podciągnąć nurtujący ją smoczy czosnek. Jeszcze chwila a zacznie wierzyć, że tutaj wszystko kręci się wokół tegoż czosnku. Osobną kwestia był tu fakt, iż przynajmniej zdaniem Cindy, ktoś kto nie potrafił uporządkować spraw na własnym podwórku, nie powinien zabierać się za naprawianie całej rzeczywistości, czy też jak w przypadku druida, wszystkich rzeczywistości na raz. - Czemu ma służyć to wszystko? Ukrywacie się tu przed kimś? - bez ogródek zapytała stażystka. Silk pomyślała, że jeśli będzie miała szczęście, to stanie się świadkiem prawdziwego ataku na Lveliasową twierdzę, a co za tym idzie dane jej będzie ujrzeć śmigające w powietrzu śmiercionośne byliny. Pomimo licznych ostrzeżeń z strony gospodarza, naprawdę miała na to ochotę. Delikatnym szturchnięciem spróbowała ocucić śpiącego detektywa, nie chcąc by ten stracił widok na coś, o czym wcześniej wypowiadał się z nieukrywanym entuzjazmem. Dopiero później zaczęła przyglądać się mieszkańcom grodu, dochodząc do wniosku, że wszyscy oni wyglądają identycznie. Było to typowe stwierdzenie kogoś kto nagle zetknął się z całkowicie obcą sobie kulturą. Jako w połowie Azjatka, Cindy potrafiła odróżnić jednego Koreańczyka od drugiego, jednak zdawała sobie sprawę, że obywateli Stanów Zjednoczonych tego nie umie. Ona sama podobny problem miała z czarnoskórymi. Tutaj natomiast twierdza wygadała na zamieszkaną przez klony Lveliasów, z charakterystycznymi rogami i bródkami oraz kilku dużo większych trolli. Stażystka nie miała pojęcia jak w tym „tłumie” odróżnić swojego druida od reszty? Może powinna oznaczyć go jakąś kokardą? Bez wątpienia ona i detektyw przykuwali na siebie uwagę miejscowych. Pan Ramsey zapewnię dlatego iż drzemał sobie w kokonie, natomiast sama Silk zdała sobie sprawę, iż powinna była ubrać się stosowniej do epoki. Zresztą najpewniej jakakolwiek tunika i największa wełniana czapka nie byłyby w stanie sprawić że wtopi się w tutejszy tłum. - Nagle przypomniało mi się pewne powiedzenie o krasnoludzkich kobietach. - Zwróciła się do druida – Jeśli wiesz co mam na myśli? |
| | | Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Re: Wnętrze warowni Sro Mar 31, 2021 7:56 am | |
| Cindy i Irvin rzeczywiście zwracali na siebie uwagę, ale był to raczej ostrożny rodzaj uwagi, a nie błysk zaciekawienia. Widocznie mieszkańcy grodu widywali już ludzi, ale wciąż z dystansem podchodzili do wszelkich działań Lveliasa. Niektórzy przyglądali się im wręcz jakby spodziewali się że w każdej chwili mogą eksplodować, lup doznać samozapłonu. Druid tymczasem poddał się przy próbach oswobodzenia detektywa z kokonu. Całe szczęście że widząc jego zmagania, dołączyła do niego dwójka strażników, która już wcześniej przyglądała im się spod głównego wejścia do budynku. Lvelias odstąpił od pegaza, żeby zrobić im przejście i pozwolił im zająć się oswobodzeniem detektywa. Niestety nie szło im dużo lepiej. Jeden z nich wręcz uwięził się bardziej w kokon, co spętany pegaz skomentował głośnym i zrezygnowanym prychnięciem. Podczas szamotaniny jednemu ze strażników spadł z głowy hełm i Cindy mogła zauważyć że mężczyzna nie ma na czole kozich rogów, takich jak Lvelias. Było to poniekąd oczywiste, bo inaczej nie mógłby w ogóle włożyć żadnego hełmu. Kazało to zastanowić się jak wyglądają nakrycia głowy stosowane przez samego druida. Idąc jednak dalej tym tropem, to Lvelias był chyba jedynym elfem w twierdzy posiadającym poroże. Być może był innego gatunku? -Nie chciałabyś kiedyś wrócić do domu?- zagaił znowu elf, niby od niechcenia przyglądając się zmaganiom własnej straży z pajęczyną. Porównanie Cindy było trafniejsze niż dziewczyna mogłaby przypuszczać. Czyżby pojawiła się ona w Midgardzie niedużo wcześniej od druida? Trudno było w to uwierzyć, choć Lvelias samemu tak bardzo wsiąknął w ten świat, że po kilku miesiącach miał już własnego smartfona, motocykl i bloczek wizytówek. On jednak zawsze miał coś, do czego mógł bez problemu wrócić. - W dawnych czasach w tym miejscu przebiegał front, stąd potrzeba posiadania twierdzy. Jednak wielka wojna z Chaosem dobiegła końca i gdzieś trzeba było pomieścić nasz krąg. Artur z Merlinem uznali chyba że im bardziej zepchną nas sobie z oczu tym lepiej dla nich i tak oto osiedliliśmy się tutaj. Teraz… -Lveliasie Thro’Ame! – gniewny głos za nimi sprawił że druid aż się wzdrygnął. Źródłem głosu okazała się wysoka kobieta w wytwornej, jak na panujące wszędzie polowe warunki, sukni. Wyglądała ludzko. Żadnych rogów, szpiczastych uszu, łusek, czy skrzydeł. Mimo to była wysoka i dobrze zbudowana. Jak sportowiec. Suknia dziwnie przez to na niej leżała. – Znowu zapraszasz do nas gości nie informując mnie o tym! Do tego z innego świata jak mniemam? – zmierzyła wzrokiem stroje Cindy i detektywa. – Zostajecie na długo? Jestem Deirdre Altsong, szambelan warowni. Zajmę się waszym pobytem tutaj. Kobieta dygnęła i ujęła z uśmiechem dłonie Cindy w swoje. Wyraz twarzy kobiety płynnie zmieniał się od chęci mordu patrząc na druida, do miłego matczynego uśmiechu gdy zerkała w stronę gości. Za jej plecami druid gestykulował coś do Cindy, gdy ta zastanawiała się nad odpowiedzią. Poruszał energicznie otwartą dłonią w okolicach swojej szyi, jakby sugerował dekapitację kobiety. Nie chodziło mu chyba jednak o nic tak dramatycznego. Prawda? |
| | | Silk
Liczba postów : 76 Data dołączenia : 08/06/2018
| Temat: Re: Wnętrze warowni Pią Kwi 02, 2021 10:40 am | |
| Z miną profesjonalnej dziennikarki, udającej zainteresowanie, nawet jeśli temat wzbudzał u niej jedynie potrzebę ziewnięcia, Cindy przysłuchiwała się wyjaśnieniom druida, odnośnie genezy powstania warowni. Stażystka nawet nie miała pojęcia w jakim świecie znajduje się obecnie, w związku z czym historia konkretnej budowli, brzmiała niczym próba wyjaśnienia sprawy poprzez mówienie o niej „od środka” i koncentrowaniu się na mało istotnych szczegółach. To tak jakby tłumacząc czym jest gra w hokeja, ona sama zacząć od dywagacji czym jest „uwolnienie”. - Fascynujące. – Odpowiedziała Cindy, co miała stanowić potwierdzenie tego iż faktycznie słuchała Lveliasa, w czasie gdy tak naprawdę myślami była gdzieś indziej. Głównie przy smoczym czosnku, choć pytanie o dom, również wzbudziło w niej pewne emocje. Raczej ponure i przygnębiające. Zdecydowanie nie posiadała miejsca, które mogłaby uznać za własne, a całą jej rodzinę, i to taką na siłę przyszywaną, stanowił Peter. W zawieraniu znajomości, zwłaszcza tych bliższych, bohaterka miała poważne braki, których nie dało się nadrobić samymi chęciami. – Wydaje mi się że nie mam do czego wracać. Przypatrując się poczynaniom strażników, którzy próbowali zaopiekować się detektywem, Silk z dużą satysfakcją stwierdziła, że prawdziwa pajęcza sieć to jednak jest coś więcej niż tylko plastikowe gadżety jakimi posługiwał się jej „braciszek”. Choć mimo wszystko sama była zdziwiona, że pomimo tak długiego czasu podróży, pan Ramsey trzyma się w siodle nadspodziewanie dobrze. Czyżby w tym świecie jej moce były większe niż normalnie? Nim jednak zdążyła w tej sprawie coś zrobić, pojawiła się postawna pani szambelan. Cindy nie do końca rozumiała jak ważna jest to funkcja, Ciężko jej było znaleźć odpowiednika w współczesnym świecie. Lokaj? Morze zarządca? W każdym bądź razie, nazwa sugerowała człowieka od brudnej roboty, jednak akurat z tym ostatnim przemyśleniem, panna Moon postanowiła się nie dzielić z swoją rozmówczynią. Szybka analiza sytuacji podpowiedziała jej że być może warto w jakiś sposób wkraść się w łaski Deirdre, choćby po to, by w stosownym momencie zwrócić jej uwagę iż sama Cindy jest ogrodnikiem pasjonatką, interesującym się szczególną odmianą byliny, rosnącej gdzieś tutaj. Fakt iż kobieta i druid zadawali się za sobą nie przepadać, dawał jej cień szansy na to, że skoro Lvelias raczej sprzeciwiał się pokazaniu jej właściwości smoczego czosnku, to pani szambelan może być w tej kwestii odmiennego zdania. - Proszę wybaczyć za najście. Nasz towarzysz nawdychał się nadmiernej ilości makowego pyłku, w związku z czym potrzebujemy znaleźć miejsce gdzie będzie mógł w spokoju dojść do siebie. – Powiedziała stażystka, wskazując przy tym na drzemiącego detektywa. Cindy rzecz jasna nic nie wiedziała na temat roślin, bazując jedynie na informacjach zaczerpniętych filmów i książek. W tym tych o wróżkach, które to w jej opinii, najlepiej przystawały do tego świata. Poza tym bohaterka uznała za stosowne odwzajemnić dygnięcie, co wyszło jej bardzo sztucznie i niezdarnie. - Cindy Moon. – Przedstawiła się Silk. – A to jest pan Ramsey.
|
| | | Lvelias
Liczba postów : 114 Data dołączenia : 14/07/2016
| Temat: Re: Wnętrze warowni Pon Cze 07, 2021 11:21 am | |
| Wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi druid wykazywał się niezwykłą wręcz empatią (głównie dlatego, że miał od niej specjalne zaklęcie), dlatego od razu zorientował się kiedy powinien porzucić temat. Co prawda nie mógł być pewien czy wymiar Cindy przestał istnieć, stał się niezamieszkiwalny, czy dziewczyna zwyczajnie została z niego z jakiegoś powodu wygnana. Ogólny wniosek był taki, że Cindy nie mogła tam wrócić. Nie było to coś o czym należało dyskutować podczas wakacji. Szybko porzucił więc temat, ale zanotował go w pamięci żeby powrócić do niego w dogodniejszych warunkach. Deirdre zerknęła krótko na zmagania strażników, którzy powoli wygrywali batalię z pajęczą wydzieliną. Bitwa choć zapowiadała się zwycięsko, prawdopodobnie poniesie za sobą wiele strat w postaci włosów i odzieży. Kobieta szybko powróciła zainteresowaniem do Cindy i już zaczerpnęła powietrza by coś powiedzieć, ale druid sprawnie niczym szermierz widzący otwarcie, wszedł jej w słowo. - Tak pan Ramsey jest naszym priorytetowym gościem i potrzebuje najlepszej opieki jaką jesteś w stanie zoferować, Deirdre. Ja tymczasem oprowadzę pannę Moon po naszej twierdzy. Lvelias wyglądał trochę jak człowiek rzucający wściekłemu psu ochłap mięsa, żeby samemu ujść z życiem. Złapał Cindy pod ramię i pociągnął ją na bok. Ruch miał wyglądać nonszalancko, wyszedł jednak przynajmniej desperacko. Do tego druid może i był silny jak wół, ale nie dorównywał pajęczym możliwościom dziewczyny, tak więc jeśli ta nie dała się oprowadzić, nie miał jak jej do tego zmusić. Jeśli Cindy dała się odprowadzić od wejścia, to obydwoje mogli usłyszeć za sobą gniewne okrzyki Deirdre, która tłumaczyła że oprowadzanie gości jest obowiązkiem szambelana, a druid ma masę obowiązków do których mógłby W KOŃCU się zabrać. Lvelias wyglądał po tym jakby celowo udawał że jej nie słyszy i tylko przyśpieszył kroku. -No. – powiedział w końcu gdy okazało się że kobieta na pewno nie ruszyła za nimi w pogoń. – To jest coś co chcesz zobaczyć? Camelot? Żywego smoka? Nessie? Królestwo wróżek? Mamy trochę czasu nim nasz detektyw stanie na nogi. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wnętrze warowni | |
| |
| | | | Wnętrze warowni | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |